Żona została zmuszona przez męża do podpisania dokumentów rozwodowych w szpitalu, ale trzy lata później wróciła z dzieckiem i siłą, która sprawiła, że żałował tego do końca życia… Pikanie szpitalnych aparatów cicho rozbrzmiewało w sterylnej sali. Sarah Mitchell leżała słaba i blada w łóżku po ciężkim porodzie, który przeszła zaledwie kilka godzin wcześniej. Dziecko, o którym marzyła, odeszło, martwe. Jej oczy były puste, a serce puste. Jej mąż, Daniel, stał obok niej w szytym na miarę garniturze.
Krawiec trzymał długopis i plik papierów. „Podpisz je” – powiedział chłodno. Sarah powoli zamrugała, zdezorientowana. „Co… co to za papiery rozwodowe?” – odpowiedział bez wahania Daniel. „Nie ma sensu kontynuować tego małżeństwa. Nie mogłeś mi nawet dać dziecka. Jestem skończony”. Jej drżące palce zacisnęły się na kocu. „Danielu, proszę… właśnie straciliśmy nasze dziecko. Nie możesz tego teraz zrobić”. Skrzyżował ramiona. „To był tylko złamane serce.